piątek, 11 grudnia 2015

Bo najważniejsze jest to by mieć do kogo wracać...

Wstyd sie przyznac - ale czas leci nieubłaganie - bo moje dziecko ma już 4.5 miesiąca. Wiem jak dawno mnie tu nie było ale jest tego powód. Przypadkiem od Piboszy dowiedziałam sie, że Interia skasowała blogi. Totalnie mnie to rozwaliło. 8 lat pisania tak sobie ktoś skasował, wywalił... Tyle wspomnień, słów, literek... Uczuc, emocji, radości i smutków. Nie ma! Bo TAK i koniec...
Gdybym chociaż wiedziała wcześniej - mogłabym spróbowac to skopiowac, przeczytac chocby...
I mam pisac dalej, a za czas jakiś ktoś z blogspota uzna, że już wystarczy, "państwu dziekujemy" i naciśnie blogom delete... No wiec po co pisac - ja sie pytam???

Strasznie zaiwania ten czas, aż strach mnie ogarnia. Za chwile, ani sie obejrze a trzeba bedzie pomyślec o pracy. Może o powrocie do żłobka, może o szukaniu czegoś innego. A tak strasznie chciałabym móc zostac z Polą w domu. Ale kogo stac na taki komfort?
Rośnie, śmieje sie w głos, pieknieje (z każdym dniem). Moim zdaniem podobna do ojca. Po mnie zostały tylko poliki. I dobrze :) Charakterna pannica. Umie postawic na swoim. Już czasem rece opadają :)
Bywa cieżko oczywiście, ale nie chciałabym już życia bez Niej... Czasem potrzebuje odsapnąc i wtedy wychodze, ale po godzinie już myśle czy sobie sami radzą :) Wariactwo...
Oczywiście Ksieżniczka jest córeczką tatusia. Zakochana w nim bez pamieci. Mało nie wyskoczy ze skóry jak sie pojawi. Tata odwzajemnia uczucie ale jak przychodzi co do czego to cieżko sie doprosic o pomoc. Ehhh chłopy...

wtorek, 8 września 2015

Z miłości miłość...

 
Wypadałoby coś napisac już. Mojej córci stuknie za chwile 2 miesiące a tu ani słowa. Nawet nie myślałam, że można tak nie miec czasu na nic. I nie, że narzekam...
Ten czas tak szybko płynie i wiem, że ani sie nie obejrze a moja mała bedzie dużą pannicą i bede teskniła za tym czasem teraz. Za pieluchami, kupkami, karmieniem...
Za kolkami nie bede!!! Brzunio boli, dużo płaczu, ja nie moge pomóc :(
Skacząc z tematu na temat i troszke cofając sie w czasie - poród był długi i okropny. Ale to najprawdziwsza z prawd, że dostając dziecko na piersi zapomina sie o wszystkim bo ma sie już w ramionach najwieksze szczeście. Na które czekało sie niemalże całe życie...
A tata oszalał! Zaskakujące! Oczywiście nie znosi jak płacze i wtedy szuka sposobu by sie ewakuowac ;) ale nie widzi po za Nią świata i ja wrecz niekiedy czuje sie zazdrosna. Ciągle tylko "kocham Cie najbardziej na świecie", "jesteś najpiekniejsza córuniu". Ej a JA? ;) Ale poważnie - serce mi sie raduje gdy tego słucham...
I tak nam mija dzień za dniem...
Fajny czas... 
Moja Bubusia. 
Mówią, że do mnie podobna. Ale Mojego S. też w Niej widze... Na razie tylko ja ;)

wtorek, 28 lipca 2015

WIELKA MIŁOŚĆ...

23go o 18.50 przyszła na świat mała istota, która zawładneła mym sercem. Po prostu... !
Moi Kochani:
Oto POLA:
Na razie skupiam sie na niej, znajde troszke czasu to wróce i coś naskrobie...

piątek, 17 lipca 2015

Jajko z niespodzianką! :)

Moje brzuszne jajeczko urosło tak, że stóp nie widze ;) I przy okazji opadło już całkiem nisko. Pani mi na przystanku powiedziała, że najpewniej to ja dwoje tam nosze...
Noce są bardzo cieżkie, boli, rwie, nie daje spac. Ale ja i tak uważam, że jest rewelacja! Że mogłoby byc gorzej... Przecież dalej sie kulam... Co prawda wyglądam jak świnka a chodze jak kaczka ale przecież zostało 3 tygodnie!
Teraz przynajmniej już nie wyglądam jak buldog ;) Otóż Marysie zawiało! Twarz w okolicach uszu sie rozrosła i strasznie bolała. Wylądowałam na izbie przyjec w szpitalu. Dostałam antybiotyk, cóż było robic...? Zapalenie uszu i ślinianek... Szybko mineło na szczescie! 

Mała waży teraz około 3100, ja na plusie 8,5 kg. I choc niby nie jest źle to troszke sie zawiesiłam. Niemal całą ciąże przytyłam 4.5 kg a teraz przez ostatni miesiąc 4!!! Nie złe jaja! 

16 lipca świetowaliśmy taką małą rocznice. To znaczy dwa lata temu wróciłam z Anglii. I nie to jest jakimś fenomenem, przecież nie bede teraz rok w rok świetowac tego powrotu - ale MY wtedy ze sobą zamieszkaliśmy przecież. Pamietam jak strasznie sie bałam, ile miałam wątpliwości. A wróciłam i... nie było ani dnia bym żałowała! Ani minuty...!  A dwa lata później nosze pod sercem malucha o którym tak marzyłam... 

Chatka odmalowana, posprzątane, poprasowne, poukładane, wszystko czeka...
Raz wpadam w panike, że to zaraz - ten PORÓD, że taki BÓL, czy dam rade... A za chwile przychodzi spokój "tyle dało rade - Ty nie dasz?!"... Wiec spokój i harmonia ;) Trzymajcie kciuki!

piątek, 3 lipca 2015

Kubusiu, jak się pisze MIŁOŚĆ? Prosiaczku, MIŁOŚĆ się nie pisze, MIŁOŚĆ się czuje...

Turlam sie jeszcze... Gdyby nie pogoda to chyba dalej mogłabym pisac, że czuje sie świetnie, ale, że gorąco - to ja ledwie zipie...
Zostało 5 tygodni a brzuch mi z dnia na dzień wywaliło na fest, nosze teraz pod bluzką olbrzymią, cieżką piłke lakarską. Mała rośnie, też jej już ciasno.
Dziś w nocy obudziłam sie z krzykiem, łapią mnie skurcze w łydkach a ten dzisiejszy nie chciał puścic.
Była 5 rano a ja pobudziłam chyba wszystkich sąsiadów ;) Mój S. próbował masowac, a mi raz w jedną tą noge wykrecało - raz w drugą. Ależ ból! Tu potrzeba magnezu na już!
Jutro - wiem, późno - malowanie chałupki. Czas najwyższy! Potem tylko komoda wjedzie, łóżeczko i czekamy... Ciekawe kiedy ksieżniczka postanowi opuścic gniazdko…? ;)

wtorek, 23 czerwca 2015

Nic na świecie nie pachnie tak dobrze, jak osoba, którą kochasz...

Dzień Ojca...

Ja już swojemu życzeń nie złoże... Nie długo minie rok... 

Zastanawiam sie jakim ojcem bedzie Mój S. Troche sie boje, że nie oszaleje. Że bedzie mi przykro, bo zostane sama. Że bedzie wracał z pracy i nie bedzie czuł potrzeby by Nam pomóc, pobyc razem. Ma dopiero 26 lat...
Czasem rozczula mnie na mase...
Był ze mną na każdej wizycie lekarskiej, widziałam, że robiło na nim wrażenie każde USG. Był na każdym spotkaniu szkoły rodzenia. Bez mojego jakiegokolwiek namawiania. Czasem spontanicznie całował brzucho, dotykał, mówił do Niej, puszczał muzyke...
Po wielu "bójkach" zgodził sie na imie, które ja chciałam. Mimo wszystko - powiedziałam, że decyzja ma byc wspólna wiec jeszcze mamy czas i znajdziemy coś co bedzie sie podobało i mnie i jemu. Ale On już używa TEGO imienia, ja powoli też...
W sobote ja pojechałam na targi dla kobiet w ciąży a On posprzątał mieszkanie, kupił owoce i kwiaty, zabrał mnie na obiad...
Kiedyś poprosił bym zrozumiała, że nie nosi jej jak ja pod sercem i jest mu trudniej...
I mam nadzieje, że to tylko moje paranoje, a On totalnie oszaleje na Jej punkcie!

Wczoraj byliśmy na wizycie u Naszej Pani dr. Przez 3 ostatnie tygodnie pannica urosła 600 gram i waży już 2300. Według Pani dr bedzie miała dużo włosów na głowie, ja tam tego nie dojrzałam :) Ciągle paluszki ładuje do buzi i ciamka... Zostało 6 tygodni i powoli mamy sie szykowac, że może TO nastąpic w każdej chwili. Choc fizycznych oznak brak.
Już prawie sie spakowałam nawet ;)


A Mojemu S. bardzo dobrze w nowej pracy! Dużo lepiej niż w poprzedniej.

wtorek, 16 czerwca 2015

Baloniku Nasz malutki, rośnij duży okrąglutki, balon rośnie że aż strach, przebrał miarę no i... :)

Na początku był test - opisywałam to zdarzenie, bardzo zaskakujący wynik, choc mega mnie ucieszył! 5 tydzień.
 Pierwsza wizyta u lekarki i potwierdzona mała rozwijająca sie kropeczka, bijące serduszko - 7 tydzień.
Druga wizyta - faza "Misia", widac już głowe, rączki, nóżki, brzuszek - 9 tydzień. 
W 14 tygodniu badanie 3d. 90 %, że dziewczynka.
W 19 tygodniu pierwszy raz poczułam, że jest w środku. 
USG mieliśmy robione co wizyte, ale już cieżko coś na nich zobaczyc. 
Brzucho rósł...
Kolejne 3d w 31 tygodniu. 
Nie chciała sie Nam pokazac, zasłaniała buzie. I podejrzewam, że nie taka wstydliwa - tylko przekorna ;) "Spadajcie, nie zamierzam sie Wam pokazywac!"
Paluszki dłuuugie, może bedzie muzykalna po dziadku :)
Dała sie namówic! Nasza Pucia...
Mówią "cała mama". Na pewno te policzki! :) 
Zakochałam sie... 
Mamy 33 tydzień, zostało 7... Aaaaaaa... 

wtorek, 9 czerwca 2015

Fajnie Cie miec...

Wesele ahhh wesele! Całkiem udane. I tylko panny młodej brak ;) Właściwie niczym sie nie różniło od normalnego, były tańce, zabawy... I ja (mimo małego obciążenia) poszalałam...
Po weselu wizyta u Naszej Pani dr. Mała obróciła sie główką w dół ufff... Waży około 1700 g,
ciągle majstruje coś rekami przy buzi. A ja mam 4 kg na plusie. Poszalałam ;)
Wróciliśmy i od razu wyjazd do Skierniewic. Czas było zrobic porządek z pewnymi ważnymi sprawami. Nazwiskiem malucha.
- Czy Pan jest ojcem dziecka?
- Tak.
- Czy Pani potwierdza, że Pan jest ojcem dziecka?
Już miałam powiedziec "a bo ja wiem" ;) ale Pani nie wyglądała na taką co ma poczucie humoru...
- Oczywiście... !
Tego samego dnia Mój S. odebrał telefon. DOSTAŁ PRACE! Lepiej płatną, na umowe o prace a nie na zlecenie jak poprzednio... Na razie próbne 3 miesiące, ale na pewno bedzie dobrze. Szok i niedowierzanie! Ale fart...
Wyjechaliśmy wiec już z czystymi głowami, zadowoleni, bez strachu na plecach... Cudny wyjazd! Pogoda rewelacja! Gdańsk i Sopot obeszliśmy w miare oczywiście moich możliwości. I On tak o mnie dbał... 4 dni to było akurat tyle ile potrzebowałam, dłużej byłoby już za długo. Puchły mi stopy, czułam już zmeczenie materiału.
Po powrocie cały dzień przeleżałam w piżamie z książką, dostałam śniadanie do łóżka, obiad :)
Wczoraj natomiast byliśmy na badaniu 3d. Podejrzeliśmy Naszą dziewczynke. Fotorelacja nastepnym razem. Bo i tak już dużo wyszło...
A mój S. dziś pierwszy raz poszedł do nowej pracy, miał stracha, ciekawe jak mu tam... :)

piątek, 29 maja 2015

Proszę mnie wygłaskać, wyściskać i wyturlać, bo mi smutno...

Dziś w telegraficznym skrócie, choc zaznaczam, że bedzie marudzone... :(
Sie dzieje... I tak:
Dziś wyjazd do domu, bo w niedziele "bedzie zabawa, bedzie sie działo". Wesele mojego brata ciotecznego Ksiedza. Nooo ciekawe...
Sukienka zakupiona, choc długo szukałam i kreciłam nosem...
W poniedziałek wizyta u Naszej Pani dr. Obecnie 30 tydzień. Kurka - 3/4 za Nami. Oby wszystko ok, bo...
We wtorek wielkie pakowańsko i...
We środe ruszamy nad morze...
Boje sie tego wyjazdu, bo nie wiem czy Mój Ci On rozumie, że już mniej moge. A najgorzej, że <pewnie tych, które mają dzieci nie zdziwie> jeszcze nie zdąże windą z 5 pietra zjechac jak juz mam ochote w te pedy <żeby było szybciej> biec schodami - tak mi pecherz rozsadza! I jak ja mam gdzieś wyjsc? Ja tylko toalety szukac bede! Non stop. Albo czas zakupic pampersy dla dorosłych...
I ostatnie, nie mniej ważne, a w zasadzie chyba najważniejsze... Mój S. od czerwca stracił prace. Tak, żeby chyba nudno nie było! Nie spodziewaliśmy sie. Nie przedłużyli mu umowy. Poleciało wiele głów, ale czy to mnie ma pocieszyc? No martwie sie poprostu no...! I teraz ten wyjazd. Postanowiliśmy nie rezygnowac. Pojechac i udawac, że wszystko jest ok a praca szybko sie znajdzie. O B Y ! ! ! Damy rade!
Odwiedze Was już po powrocie. Życzcie Nam pieknej
pogody! Muaaaaaa...

piątek, 22 maja 2015

Kochać to nie znaczy zawsze to samo...

A wiec tak:
- Konta
- Randa
- Łanda
- Erka
Pomożecie podjąc decyzje? ;)
To są propozycje 4 letniego synka mojej siostry - Kostka. Bardzo sie wczuł kiedy sie dowiedział, że "Marysia bedzie miała dzidziusia" i postanowił pomóc Nam w wyborze. Co myślicie? ;)
W moim domu wszyscy mówią "Konta", ale jeszcze wszystko może sie zdażyc ;)
Zobaczymy ją, to podejmiemy decyzje ;)

    Chłopiec według Kostka powinien miec na imie Pitus! ;)
    Ostatnio bardzo spokojnie, odpukac. Meczy mnie okropna zgaga wieczorami, ale da sie życ. Wyczytałam, że ponoc to oznacza, iż dziecko bedzie miało dużo włosów. Ciekawe czy sie sprawdzi :) Poza tym biegam - nie chodze - a nie moge sie podniesc kiedy siedze ;) Taki paradoks. Ale brzuszysko już na pewno dużo waży wiec co sie dziwic. 29 tydzień... Ale ten czas zaiwania! Dopiero co odczytywałam test ciążowy - a lada chwila bede tulic tę moją ślicznotę. A może bedzie brzydal? A może złośnica? :) Kochac bede i tak nad życie!!!

piątek, 15 maja 2015

Ostatecznie jestem kobietą... i bardzo mnie to cieszy!

On: Czy to na pewno bedzie dziewczynka?
Ja: Czemu?
On: Bo pieknie wyglądasz...
;)


Ciesze sie, że dalej Mu sie podobam... Co prawda gustu to On nigdy nie miał, ale dla mnie tym lepiej! ;)
   W środe byliśmy na wizycie u Naszej Pani Dr. Posłuchaliśmy pierwszy raz tetna małej. Muzyka dla uszu...
Podejrzeliśmy ją troszke. Bawi sie rączkami, wierci, kopie nóżkami (mama czuje!). Przekreciła sie Nygusica. Na badaniu echokardiograficznym 2 tygodnie temu ułożona była głową do dołu. Chyba stąd ten ostatnio odczuwany ból. Teraz głowe ma na wysokości mojego pepka. Ma jeszcze tylko chwile czasu by wrócic do pozycji - głowa na dole - i nie robic sobie żartów. Jeszcze ma troche miejsca na wygibasy. Ale za 3, 4 tygodnie koniec żartów. Mama nie chce miec cesarki!
   Aaa i wreszcie są jakieś kilogramy na plusie. Całe półtora kg! Wiec płakac raczej nie bede, w końcu to już 7 miesiąc... :)
   Kolejnym razem może wreszcie napisze coś w kwestii imienia...

poniedziałek, 4 maja 2015

Stań sie Słońcem, a wszyscy Cie zobaczą...

Przyszła kryska na matyska :) Oj przyszła... Doczekałam sie i ja...
Ło matko, bite 5 dni - ani leżec, ani siedziec, ani stac... O tańcu nie wspomne i biegach przełajowych :) Spac też nie mogłam! Ależ bolało!
Uczepił mnie sie taki ból, że szło zwariowac. Całymi dniami jeczałam, zawodziłam...
No nie fajnie, na prawde. Gdzieś mi sie tak córeńka usadowiła, coś tak ucisneła, że szkoda gadac. Chyba pecherz...
Mineło, ależ ulga... I oby nie wracało!
Chociaż szczerze mówiac, to myśle sobie, że taki ból to teraz czesto sie pojawiac bedzie. W brzucholu coraz mniej miejsca, zaraz okopywac mi bedzie wnetrzności i uciskac na wszystko co sie da. Życie! A właściwie 27my tydzień mojego cudownego małego serduszka... :)

A i jeszcze... Ostatnimi czasy moje dziecko próbuje wyjsc na zewnątrz przez pepek! Taka mądra po mamusi ;)

PS. Serdeczne gratulacje dla Piboszki i jej malusiej córeczki :))))

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Pasjami lubie być szczesliwa…

         Że czasu mam mnóstwo to i pisac powinnam? A no powinnam :) To pisze...!     
    Monotematyczna sie zrobiłam, wszystko obraca sie wokół malucha. Zafiksowałam sie w temacie i nudze aż tylko ;)
    Dobrze jest! Czasem już spac nie wygodnie, coś tam uwiera (wiem nawet KTO - nie co ;)) To już 25 tydzień. Połowa 6 miesiąca. Ponieważ w I trymestrze ta nieszczesna przeziernosc karku była w górnej granicy - zostałyśmy wysłane na badanie echokardiograficzne płodu. Jesteśmy po. "Dziecie zdrowe" powiedziała Pani dr. Serduszko bez wad. I czwarty już raz potwierdzona informacja, że córka :) Ale z wagą Małej to ja w ostatnim poście przesadziłam, bo nie kilogram, a 813 gram dokładnie. To jest różnica przecież! :)
    Pogoda piekna, na spacery chodze, nie śpiesze sie, czytam książki... Achh jak przyjemnie :)
    Tylko śmiac mi sie chce, bo jak leże na plecach to nijak wstac nie moge. Czuje sie jak żółw, który wywalił sie na plecy i próbuje rozchustac sie na skorupie ;) I raz, i dwa, i nic... Dziwne to zjawisko ;)
    Szkołe rodzenia już odbebniliśmy prawie, trwała dwa miesiące i już po krzyku. Zobaczymy ile w głowie zostanie? ;) Jeszcze tylko dwa zajecia odrobie i: dyplom, brawa, owacje i... poród... :) 

czwartek, 16 kwietnia 2015

Nie martw się - odparł Włóczykij. - Będziemy mieli piękne sny, a gdy się obudzimy, będzie wiosna...

    I na zwolnieniu czas nam płynie. A jakoś tak intensywnie mimo wszystko. Nie chce siąśc, rozleniwic sie bo dopiero sie ruszyc nie bede mogła. Wszystko pozałatwiena, zus, urząd pracy, zmiana dowodu (bo akurat sie kończył)...
    Moja Pani doktor zadowolona i dumna. Wyniki mam takie, że cytuje "mogłabym w konkursie startowac". Waga też extra! Bo dopiero teraz w 6 miesiącu nadrobiłam to co straciłam (3 kg) kiedy nie mogłam na jedzenie patrzec. Wiem, czesto o tej wadze pisze, ale jak koleżanka mi mówi, że w ciąży przytyła 35 kg, to włos sie na głowie jeży...!
    Dzidzia sie rozpycha, ma już około 20 cm, myśle, że waży około 1 kg i ulubiła sobie mamy dół brzucha (po prawej stronie). Dośc nie przyjemne uczucie... A co bedzie jak dobije do 3 kg i wiecej? Bede lała po dupsku jak nic ;))
    Tata już nie może sie doczekac, żeby sie urodziła. Ja troszke sie boje porodu...
    Trwają kłótnie na temat imienia i już sama nie wiem co to bedzie. Jak dojsc do kompromisu? :)

czwartek, 2 kwietnia 2015

Wesołych Świąt!

    Znikam, jade na kilka dni odpocząc do domu. Trzeba troszke brzucha pokazac... bo nie długo to zapomną najblizsi jak wyglądam :)
    A Wam zostawiam dużo uśmiechu i życzenia spokojnych, rodzinnych i pogodnych (co z tą pogodą???) Świąt - pachnących świeżym! jajkiem. Mokrego poniedziałku Kochani!

poniedziałek, 23 marca 2015

I pomyślałam, że to jest magia. Kochać kogoś.

   Aaa u Nas sie działo, co by nudno nie było i dziecie za spokojne nie było! Ehhh... Nerwice po matce to raczej odziedziczy ;)
   Otóż dzień przed wizytą u mojej lekarki - odebrałam ostatnie wyniki badań. Dostarczyła mi je moja koleżanka żłobkowa, która to z wykształcenia jest położną. Napisała wcześniej smsa, że jak zawsze wyniki są extra. Ale Marysia - Sherlock Holmes - chciała to wiedziec na pewno. Wziełam i czytam, analizuje... I... znalazłam, bo znaleźc chciałam chyba. Wirus. Cytomegalia. Koleżanka, że to nic takiego, ale wysłałam smsa do Niego, żeby sprawdził w necie za czym do domu nie wróce i sama nie bede mogła rzucic okiem. Napisał, że wszystko ok. 
Tego dnia miałam po pracy spotkac sie z koleżankami - wiec teoretycznie nie miałam miec okazji sprawdzic co i jak. W planach Mojego S. było, że kiedy wróce ze spotkania - powie, że net dzis nie działa, jakaś awaria. Sam przeczytał i był przerażony!
Ale Marysia miała tego dnia okazje wyjsc pół godziny wcześniej z pracy. Chciałam sie podmalowac, przebrac. I nagle myśl... "aaa sprawdze".


"Trudno mówić o okresie trwania ciąży, w którym cytomegalia nie wywołuje skutków ubocznych stanowiących zagrożenie dla płodu. Lekarze zgadzają się jednak, że najpoważniejsze konsekwencje ma zakażenie, do którego dochodzi w pierwszym trymestrze ciąży. Płód jest wówczas jeszcze słaby, a i organizm nie może koncentrować wszystkich swoich sił na walce z chorobą, cytomegalia w tym okresie zazwyczaj prowadzi zatem do poronienia. Nawet jeśli płód uda się utrzymać wysokie jest ryzyko pojawienia się u niego wad wrodzonych, zwłaszcza tych powiązanych z ośrodkowym układem nerwowym.
W drugim i trzecim trymestrze ciąży konsekwencją zarażenia się cytomegalią przez matkę dziecka może okazać się przedwczesny poród. Ponieważ wirus cytomegalii atakuje przede wszystkim komórki niedojrzałe duże jest również ryzyko wad rozwojowych. Okazuje się przy tym, że niektóre choroby wywołane przez cytomegalowirus mogą ujawnić się już po porodzie dziecka. Wiele noworodków przychodzi na świat z zapaleniem płuc lub poważną żółtaczką, która wymaga leczenia szpitalnego, u dzieci zaatakowanych przez cytomegalowirus obserwuje się przy tym również epilepsję oraz trudności w nauce ujawniające się w późniejszym okresie jego życia."


Zaczełam buczec jakby mnie rozrywali. Od razu sms do mojej lekarki! Ona jest przeciwna czytaniu jakichkolwiek informacji w necie. Oddzwoniła momentalnie (chwała jej za to) i opiórkowała z góry na dół.
- I czego sie Pani tam naczytała?! A doczytała sie Pani, że u Pani wirus jest uśpiony i nie zagraża dziecku?!?! To tak jak z ospą, odrą, różyczką, przeszła Pani jakiś czas temu tą chorobe. Gdyby to stało sie w ciąży to i owszem - mielibyśmy sie czym martwic ale teraz nie!
    Jezu, ależ odetchnełam...
Ja za to opiórkowałam Jego. Wiem, chciał dobrze, ale...
    Lekarka nastepnego dnia mnie zobaczyła w poczekalni i:
- Ooo przyszła moje beksa :)
    Wiec wszystko ok. Wyniki super. Matka zdrowa. Dziecko rośnie prawidłowo. 19 tydzień. Prawie 15 cm, 300 gram żywej, ruchliwej wagi. Wierci sie, skacze, przeciąga, głowe rączkami zakrywa...
- Ooo jak fika, jak sie popisuje, kombinuje tam ta Wasza DZIEWCZYNA jak może...
- A ja nic nie czuje...
- Poczuje Pani, już na dniach... Jakby Pani tam mała rybka pływała.
- A jajka to jej tam już nie wyrosną? :)
- Nie, już raczej nie wyrosną... :)
   W drodze powrotnej poczułam! Może nawet czułam wcześniej ale na początku to cieżko byc pewnym. Takie bąbelkowanie, bączki, jakby prądki... Dziś (kilka dni póżniej) czuje już jak co jakis czas zasuwa kopa matce. Fajne uczucie... Dziwne troche. Zaskakujące.
    I ona mi tam chyba wcale nie śpi Nygusica!!! Moja mała Wierci-Pieta :)

    A oto i ONA:  

środa, 11 marca 2015

Kobieta jest piękna, kiedy czuje się szczęśliwa...

"A ja rosne i rosne, latem, zimą, na wiosne - i niedługo przerosne mame, tate i sosne ;)"
 
    Nie, na szczescie tak źle nie jest... :) Pewnie każda kobieta przeżywa, żeby strasznie w ciąży sie nie styc bo i po co? Na zdrowie to raczej nie wyjdzie... Ja nigdy kruszynką nie byłam wiec i obawiałam sie co też to bedzie. Na razie jest super! Brzuch całkiem spory jak na 17 tydzień (chyba) ale w szynki mi chyba nie idzie. Przynajmniej waga tego nie wskazuje... I oby tak dalej!
    Poza tym znów siedziałam trzy dni na zwolnieniu. Dzieciaki w żłobku podziebione, sprzedały ciotce jakieś wirusisko... Jutro juz wracam do pracy. Aleeee tylko na jakieś 2 tygodnie. I koniec, laba, odpoczynek... Ciekawe jak bardzo bede sie nudziła? ;) Chyba wszystkie seriale obejrze wzdłóż i wszerz ;) No i na bloga cześciej zajrze ;)
    Przyszedł taki czas, o którym wspominała moja Pani dr. Otóż brzuch rośnie, ale skończyły sie jakieś niefajne dolegliwości (ja i tak nie mogłam na nie jakoś bardzo narzekac!) a dziecko nie dało o sobie jeszcze znac kopniakami - wiec tak jakbym nie była w ciąży! W sumie wszystko moge, fizycznie bardzo dobrze sie czuje a kopasów nie czuc - wiec ciąża to czy mi sie zdaje? ;)
    18go marca mamy wizyte, wiec mam wielką nadzieje, że Pani dr potwierdzi płec, bo babcia Ania (czytajcie: moja mama) szaleje. Nakupowała kocyków, bucików, kaftaników, spodenek, bluzeczek w baloniki - a wszystko jakby nie patrzec jednak na dziewczynke!
    Już bym mogła poczuc to swoje dziecie... Oj mogłabym!

Zdjecie znalezione w necie ;)

sobota, 21 lutego 2015

Jeszcze Cię nie znam, a już Cię kocham...

   Troche mnie nie było, ale zjawiam sie by zameldowac, że w dwupaku wszystko z Nami dobrze :) Odpukac - czuje sie świetnie i chyba nawet lepiej niż kiedy nie byłam w ciąży. I ponoc tak ogólnie mi służy :) Brzuchol już całkiem duży (jak na 15 tydzień), jest sie po czym pogłaskac i pochwalic... Po pierwszym usg, kiedy zobaczyliśmy serduszko - oczywiście było wiele emocji, ale tak na prawde w ciąży poczułam sie kiedy zobaczyłam jak bobas podczas kolejnego usg tańczy taniec brzucha. Mega widok i uczucie!
    Potem zostałam wysłana na usg 3d aby wykluczyc wady płodu. Dobrze, że On był ze mną. Lekarka przestraszyła Nas, że dziecko ma za dużą przeziernośc karku, dodała sobie jeszcze cukrzyce i przewlekłe nadciśnienie - KTÓRYCH NIE MAM!!! (ale pogarszało to ogólne wyniki)  - postraszyła zespołem Downa i wysłała na test Pappa. Przeżyliśmy chwile grozy. Na prawde zastanawiam sie jak można miec czyste sumienie... Przeziernosc karku nie przekraczała granicy normy, nie mam cukrzycy, nie mam nadciśnienia, wrecz przeciwnie - mam bardzo dobre wyniki badań - a ona - wielka Pani dr żeby tylko zarobic robi ludziom wode z mózgu! I daliśmy sie nabrac. Zrobiliśmy ten test! Żałowałam już nastepnego dnia, ale działałam w emocjach. Było, mineło, wyniki oczywiscie są ok...
    Tylko szkoda, że popsuła Nam chwile gdy dowiedzieliśmy sie, że ma byc córka. Upragniona przecież przeze mnie... :)) Jeszcze słysze, żebym sie tak nie cieszyła, bo może byc różnie, ale ja wiem swoje... :)
    Imie też już raczej wybrane. Dla chłopca miało byc Aleksander, a dla dziewczynki... aaaa nie zdradze jeszcze :)
    Pozdrawiamy - ja i moja mała dziewczynka! :) 

    Achhh i nie moge doczekac sie wiosny!

PS. Mam już 30 lat na karku ale w sumie całkiem dobrze mi z tym :)

sobota, 10 stycznia 2015

Kiedy czegoś gorąco pragniesz, cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu...

    10 tydzień sie zaczął a ja jakoś takoś spokojnie podchodze i bez emocji. Ciesze sie, nie zrozumcie mnie źle, ale to chyba jest dziwny czas dla kobiety. Nie które z Was może zgadzą sie ze mną?
Zawsze tego chciałam, moje koleżanki nieomal z lalkami barbi jeszcze spały (na studiach) jak ja już chciałam, już wiedziałam, że tego właśnie w życiu chce. A jakoś sie nie składało. Nie ten facet, wyjazd do Anglii, brak pracy lub praca na czarno... I nagle hasło - to ten czas i... udało sie od razu! OD RAZU - dosłownie ;) A ja w szoku! Jeszcze tydzień przed mówiłam, że my to na pewno długo bedziemy musieli sie starac, że przecież leczyłam sie hormonalnie, że jak ktoś tak chce to nie wyjdzie i koniec! Tak sie nastawiłam na NIE, że sie udało :) Polecam! :) Nawet jak okres sie spóźniał ja dalej mówiłam, że to dlatego, że za dużo myśle.
Pochorowałam sie, zatoki. Rano przed pójściem do lekarza zrobiłam test żeby móc w spokoju przyjmowac leki. Test zrobiłam i od razu odłożyłam! Bo ja to tam najmądrzejsza jestem i nie musze czytac instrukcji! Poszłam do lekarza, zwolnienie i leki dostałam, przyjełam... Nastepnego dnia chciałam ten test wyrzucic, co by w szafce nie leżał bez sensu. Ja do niego a tam bledziutka kreska... Oczy miałam dwa razy takie jak zazwyczaj. Pobiegłam po drugi test z zestawu. Zrobiłam i od razu pokazała sie czerwona krecha. Już bez wątpienia! Zadzwoniłam do siostry, zaczeła buczec na środku biedronki ;))
Drugi w kolejce był oczywiście tatuś :)
    A potem przyszły iracjonalne myśli - czy sobie poradze, czy bede dobrą matką, czy finansowo damy rade, jak to bedzie, że to rewolucja totalna, oby dzidzia była zdrowa i takie inne pierdamonty. I ponoc to normalne! Hormony! Ufff... 
U lekarza zobaczyłam serduszko i TO BYŁO przeżycie!
    A poza tym niemal cały dzień mi nie dobrze ;) Przeszkadzają mi bardzo dziwne zapachy. Bo nie pan który w autobusie nie ładnie pachnie - ale odrzuca mnie zapach obiadu na przykład lub kawy. Bywam senna ale staram sie nie przesadzac bo potem łepetyna mi peka. Idzie to wszystko zniesc. Odpukac, dobrze sie czuje a nudności (i sennosc?) pewnie szybko miną.


 PS. Już standardem jest, że zapominam o swej rocznicy blogowania... A wiec 9 lat... Blogową staruszką nieomal jestem wiec i pamiec nie ta :))

czwartek, 1 stycznia 2015

Całe życie może się zmienić w ciągu jednego stuknięcia serca...

Co za ROK! Przełomowy! Chyba żaden dotychczas nie owocował w tyle wydarzeń - dobrych i tych złych...
  •  Zmieniłam prace. I to mnie dowartościowało.
  • Zmarł mój Ojciec, jest to dalej dla mnie niewiarygodne i jakoś cieżko sie pogodzic...
  • Doczekałam sie dwóch kresek na teście... 

Wiec niech ten 2015 bedzie dla Nas dobry, zdrowy, zaskakujący, pełen wrażeń i uśmiechu!

PS. Ja kaca po piccolo nie mam, a Wy? :)

PS 2. Zaczeło sie książkowo - 8 tydzień, paw tu, paw tam... ;))))