wtorek, 28 lipca 2015

WIELKA MIŁOŚĆ...

23go o 18.50 przyszła na świat mała istota, która zawładneła mym sercem. Po prostu... !
Moi Kochani:
Oto POLA:
Na razie skupiam sie na niej, znajde troszke czasu to wróce i coś naskrobie...

piątek, 17 lipca 2015

Jajko z niespodzianką! :)

Moje brzuszne jajeczko urosło tak, że stóp nie widze ;) I przy okazji opadło już całkiem nisko. Pani mi na przystanku powiedziała, że najpewniej to ja dwoje tam nosze...
Noce są bardzo cieżkie, boli, rwie, nie daje spac. Ale ja i tak uważam, że jest rewelacja! Że mogłoby byc gorzej... Przecież dalej sie kulam... Co prawda wyglądam jak świnka a chodze jak kaczka ale przecież zostało 3 tygodnie!
Teraz przynajmniej już nie wyglądam jak buldog ;) Otóż Marysie zawiało! Twarz w okolicach uszu sie rozrosła i strasznie bolała. Wylądowałam na izbie przyjec w szpitalu. Dostałam antybiotyk, cóż było robic...? Zapalenie uszu i ślinianek... Szybko mineło na szczescie! 

Mała waży teraz około 3100, ja na plusie 8,5 kg. I choc niby nie jest źle to troszke sie zawiesiłam. Niemal całą ciąże przytyłam 4.5 kg a teraz przez ostatni miesiąc 4!!! Nie złe jaja! 

16 lipca świetowaliśmy taką małą rocznice. To znaczy dwa lata temu wróciłam z Anglii. I nie to jest jakimś fenomenem, przecież nie bede teraz rok w rok świetowac tego powrotu - ale MY wtedy ze sobą zamieszkaliśmy przecież. Pamietam jak strasznie sie bałam, ile miałam wątpliwości. A wróciłam i... nie było ani dnia bym żałowała! Ani minuty...!  A dwa lata później nosze pod sercem malucha o którym tak marzyłam... 

Chatka odmalowana, posprzątane, poprasowne, poukładane, wszystko czeka...
Raz wpadam w panike, że to zaraz - ten PORÓD, że taki BÓL, czy dam rade... A za chwile przychodzi spokój "tyle dało rade - Ty nie dasz?!"... Wiec spokój i harmonia ;) Trzymajcie kciuki!

piątek, 3 lipca 2015

Kubusiu, jak się pisze MIŁOŚĆ? Prosiaczku, MIŁOŚĆ się nie pisze, MIŁOŚĆ się czuje...

Turlam sie jeszcze... Gdyby nie pogoda to chyba dalej mogłabym pisac, że czuje sie świetnie, ale, że gorąco - to ja ledwie zipie...
Zostało 5 tygodni a brzuch mi z dnia na dzień wywaliło na fest, nosze teraz pod bluzką olbrzymią, cieżką piłke lakarską. Mała rośnie, też jej już ciasno.
Dziś w nocy obudziłam sie z krzykiem, łapią mnie skurcze w łydkach a ten dzisiejszy nie chciał puścic.
Była 5 rano a ja pobudziłam chyba wszystkich sąsiadów ;) Mój S. próbował masowac, a mi raz w jedną tą noge wykrecało - raz w drugą. Ależ ból! Tu potrzeba magnezu na już!
Jutro - wiem, późno - malowanie chałupki. Czas najwyższy! Potem tylko komoda wjedzie, łóżeczko i czekamy... Ciekawe kiedy ksieżniczka postanowi opuścic gniazdko…? ;)