sobota, 22 października 2016

Znasz ten niesamowity moment, gdy budzisz sie rano pełny energii??? JA TEŻ NIE ;)

Wróciłam do pracy :(
Wielkim plusem jest to, że mam Pole przy sobie, że nie martwie sie co z Nią, nie tesknie, nie płacze...
Minusem jest to, że jestem wykończona jak na razie pracą z dziecmi (a to dopiero początek przecież). Chyba zaczne nosic stopery w uszach ;)
Pola jest troche zazdrosna o inne dzieci, klei sie do mnie, popłakuje... ale chyba źle nie jest. Nawet nie wie jakie ma szczeście, mama jest obok, cały czas na wyciągniecie reki, na chocby małą łezke spływającą z oka... Z każdym dniem lepiej, przyzwyczaja sie do dzieci, do innego trybu dnia, do innych - nie maminych posiłków, coraz wiecej znów sie uśmiecha...
Ale błagam o rady - jak to ogarnąc?! Wiem, użalam sie nad sobą, kobiety - matki wracają do pracy bo muszą i dają sobie rade - ale jak, sie pytam? Sprzątanie, gotowanie, opieka nad dzieckiem...? A gdzie czas dla siebie, dla faceta? Ja Cie krece... Na razie to jakiś MEKSYK jest. Od weekendu do weekendu zasuwanie z motorem w tyle a weekend mija jakby go ktoś gonił kurna! I mam wrażenie, że nawet oddechu nie złapałam!
Wiec u mnie właśnie tak, jak se Marysia nie pomarudzi to dzień stracony ;) A za oknem plucha której też Marysia nienawidzi wiec JUHU JEST PIEKNIE! :)
Dziś dzień wolny, tata zabrał córe do dziadków, mama odpo... znaczy sprząta mieszkanie ;)
Cmoki, uściski i co tylko dla Was...