piątek, 11 lipca 2014

Nie mów nic. W ciszy zawsze najgłośniej rozmawiają emocje...

    I niech mi kto powie, że życie nie bywa przewrotne...! Że nie pisze własnego scenariusza...
Można sobie planowac, można marzyc, odliczac dni... SIERPIEN - to miał byc miesiac rozpoczecia starań o dwie upragnione kreski...
Od początku...

  Zauważyłam kilka tygodni temu, że obok w bloku otwierają niedługo żłobek. Długo sie zbierałam żeby zadzwonic i zapytac o prace. Kiedy to zrobiłam - wyjaśniłam, że brak mi wykształcenia (bo owszem, studiowałam pedagogike, ale nie wczesnoszkolną, nie przedszkolną) ale może jakimś cudem. Spotkałam sie z prawdziwym zaangażowaniem i zainteresowaniem. Pani Ilona okazała sie  bardzo pomocna, wszystko posprawdzała, doradziła. A wiec moge pracowac w żłobku jeśli skończe kurs dla opiekunek żłobkowych, który to trwa 200 godzin plus 80 godzin praktyki. Był taki kurs sierpniowy ale to za późno, bo jak sie okazało Panie otwierają żłobek od sierpnia. Mój On przeszukał wzdłuż i wszerz internet i odnalazł taki kurs internetowy. Wiec robie kiedy mam czas. Panie stwierdziły, że ponieważ skończyłam studia pedagogiczne zgadzają sie na taki internetowy kurs przygotowujący mnie do zawodu, dużo zagadnień przecież z tego tematu już na studiach miałam. Na rozmowie kwalifikacyjnej dostałam warunek, że jeśli sie wyrobie z wszystkim to One mnie chcą...
    Najbardziej chyba denerwowałam sie rozmową z rodzicami Mikołaja. Żeby zdążyc ze wszystkim musiałam powiedziec, że za dwa tygodnie odchodze. Przez 10 miesiacy dojeżdzałam kawał drogi do ich wynajmowanego mieszkania - o ironio - kiedy sie przeprowadzili na nowe mieszkanie, już na swoje - gdzie ja mam całkiem blisko - ja pierwszego dnia po przeprowadzce wywaliłam bombe, że odchodze. Reakcja była pozytywna. Szok...
    Swoją drogą dowiedziałam sie dzieki sytuacji w której sie obecnie znalazłam jak bardzo w siebie nie wierze! Na szczescie dla mnie inni we mnie uwierzyli...
    A wiec:
- Zostało mi 5 dni z Mikołajem, który to na ostatnie dni lipca jedzie do babci a potem rusza do żłobka... Ciekawe jak sobie bez cioci poradzi... Ostatnio bardzo poprawiła sie nasza relacja. Nie jest idealnie, Mikołaj jest specyficznym dziaciakiem, ale dużo sie śmiejemy, tulimy... Gada jak najety, powtarza, a ma tylko rok i osiem miesiecy.
- Robie ten internetowy kurs. Nie jest źle, choc dużo czasu na to poświecic trzeba. Wracam zmeczona od Mikołaja i siadam do nauki ;)
- Od 21 lipca zaczynam praktyki w żłobku i mam nadzieje, że dużo sie naucze, bo nie ukrywam, że strachem napawa mnie gromada takich Mikołajów do upilnowania ;)
- Od 1 SIERPNIA zaczynam prace... A wiec plany, moje drogie plany musicie zaczekac. Marysia musi troszke podniesc swoją samoocene, ona też potrafi znależc "normalną" prace i czerpac z niej satysfakcje! :)
    I musze tu zaznaczyc, ze dwie osoby bardzo mi pomagają. To jest Pani Ilona, z którą mam stały kontakt, służy pomocą, radą, dobrym słowem. I mam nadzieje, że nie bedzie tak jak zawsze - że pierwsze wrażenie mnie zmyliło.
No i na wielką pochwałe zasługuje Mój On (mimo, że tego nie czyta), który to wyszukał kurs, obdzwonił żłobki w sprawie praktyk, przychodnie w sprawie książeczki sanepidu a gdy ja sie ucze - On podaje mi obiad... :) I mówi, że bedzie dobrze, że sobie poradze, że kto jak nie ja... ?! Można zazdrościc mi faceta od teraz... :)
    I jeszcze życzcie mi powodzenia w nowej pracy!
:)
Wystarczyło zaledwie kilka dni a życie mi sie diametralnie wywróciło...

29 komentarzy:

  1. bo życie nie znosi próżni i cierpliwym wynagradza....trzymam kciuki...

    OdpowiedzUsuń
  2. CU-DO-WNIE!
    Zobacz jakie to jest niesamowite, w swoimżyciu myślałaś/prosiłaś się/modliłaś o dziecko od sierpnia, a dostaniesz małą ich gromadkę :)

    Spokojnie, może są Ci pisane bliniaki lub trojaczki i teraz masz kurs przygotowawczy do wychowywania swoich cintusów? hahahahahahahaha :D

    Taki był najwyraźniej plan, trzymam kciuki, niech się wszystko uda, niech będzie prawdziwa umowa, niech będą normalne zarobki, niech miną ze 2 lata a potem w spokoju siedząc na wychowawczym odchowasz sobie syna :D

    Kochana jest cu-dnie!!! :):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz co, nie jestem pewna co do tego 3 dzidziusia... niby gadam o tym za Adim, niby chcemy ale oboje mamy obawy, niektóre irracjonalne. bo z dwójka to jeszcze jakos idzie, ale 3 dzieci to już nie lada wyzwanie...
    ja nie wiem...
    boje się, że się posypie u nas, ja sama nie dam rady zająć się 3 dzieci non stop, taki niestety typ kobiety ze mnie, teraz kiedy mam "dorosłe" dziewczyny, samodzielne, kumające, wchodzenie znow w pieluchy, cały etap niemowlęctwa... wymęczający czas dla mnie, dla matki, nie wiem czy mnie rozumiesz.
    oddałam siebie, swoje zycie dla dzieci, póki co, dla mnie istotne są pierwsze 3 lata wychowania, co by miec pod skrzydłem tego bajtla, co by mu wtłuc do głowy podstawowe zasady życiowe, tergo ci tłumaczyć nie muszę akurat, i teraz kiedy jest mój czas "wychodzenia z tego uzależnienia", że tak to brzydko nazwę zastanawiam się, czy naprawdę tego chcę!
    alem sie uzewnętrzniłam u Ciebie... :)

    bo zrobic jest łatwo, zachwycać sie małymi nóżkami, rączusieniami też łatwo... ale trwaj przy tym dziecku, bądź na każde zawołanie, wychowuj - a to orka nie z tej ziemi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Usunęłam. Powoli przygotowuję się do kolejnego wpisu. Głowę znowu trzymam w górze, musi być dobrze, prawda? Super, że tak Ci się ułożyło z pracą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ostatnimi czasy nie umiem sie odnaleźć, idą wakacje, nasze wreszcie przeze mnie chciane, pierwszy raz odkąd Jucia jest na świecie, a po mału zaczyna mnie jakaś deprech dobijać, co prawda to taka wiesz, trochę jakby niepotrzebna, mam tego świadomość, ale cały czas myśle o sobie, o mojej drodze. Co dalej ze sobą zrobić?
    Z dnia na dzień cieszę się każdą minutą bo mam świadomość, że za chwilke moje domowe błogie lenistwo może ulec zmianie, bo po powrocie z wakacji zamierzam poskłądać parę podań i wziąć się za szukanie roboty. Nie mam wielkiego parcia na to, ale w domu nie zamierzam bezczynnie siedzieć.
    Co prawda Madzia nie dostała się do przedszkola, nic straconego, to nie jedyne przedszkole w naszym mieście.
    jak już coś znajdę to na pewni nie robotę od rana do nocy, żeby dziewczynki zostawiła na pastwe losu.
    Poza tym nie chcę nikogo obciążać moimi dziećmi, nie po to decydowałam się zostać rodzicem, zeby teraz prosić się o opieke rodziców Adika czy moją mamę, oni już swoje odchowali, namęczyli się. więc musi się wszystko ułożyć tak, że jesli ja znajdę robotę to i opieka w przedszkolu się znajdzie dla madzi a Jucia zostanie na świetlicy w szkole. trudno.
    ja tam nie oceniam tego, jak inni robią i jakimi zasdami się w życiu kierują, nie każdy ma taką sytuację jak moja, ale patrzę głównie przez pryzmat mojego włąsnego doświadczenia i tego, co mam na wyciągnięcie ręki, czyli mojego męża, jaki jest i na ile zajmuje sie dziećmi, patrzę na dobro moich córek... na samym końcu analizuję siebiec- bo egoizm to ostania rzecz, jaką bym się miała kierować.
    Wczorajsza sytuacja u nas w domu jasno mi pokazała, że znów została bym ze wszystkim sama, kiedy urodziła się Magdalena o mało nie posypało się moje małżeństwo, a to już inny temat, pewnie coś tam wiesz śledząc tamtejsze moje notki na piboszce. Wczoraj dogłębnie zastanowiłam się nad sytuacją, nową jaka miała by zaistnieć, doszłam do wniosku, ze decydując się na 3 dziecko pewnie musiała bym zrezygnować z małżeństwa. Bo ciągłe stawianie do pionu męża jako 3-go dziecka nie było by mi dane na równi z cierpliwością i matczynym sercem, niestety, chłopa nie zmienię, wiem to po latach praktyki.
    Dlatego świadomie chyba zrezygnuję z tego dziecka, będę wracac nieustannie do tego, co tu piszę za każdym razem, kiedy mnie najdzie "głupia zaccianka", żeby o ciązy pomyslęć.
    Niestety, w życiu musimy weryfikować swoje plany.
    Gdybym miała większe wsparcie w mężu, więcej jego dobrej woli w zdyscyplinowaniu dzieci - nie wahała bym się.

    Ale rozumiem też sytuację, ze taki dzieciak może nam się trafić "przez przypadek", wiadomo, w małżeństwie nie ma przypadków, każde dziecko to owoc tego związku tak? tylko nie każde może być planowane. ok. więc i nam może się takowe przydarzyć, zaakceptuję to, ale wtedy każdy z nas, i ja i Adi będzie się musiał postawić do pionu, już mu to oświadczyłąm. Bo ja zostane matką, ale on jednocześnie zostanie ojcem i jeśli kiedykolwiek o tym zapomni - nie będzie z mojej str litości i czekania aż dojrzeje. Ja nie mam już 20 lat żeby se związek budować i szarpać się z jakimis bezsensownymi kłótniami, niedopowiedzeniami itd. Nie. Jesteśmy dorośli, jeśli będzie miedzy nami zdrowy dialog i nie będziemy sie kierować egoizmem - damy radę.

    I tak to wygląda Kochana u mnie.
    Znów się naklepałam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak dużo racji masz ! życie potrafi zaskakiwac...my sobie planujemy a tu ... wszystko potrafi wywrócić się do góry nogami a my nawet nigdy o czyms takim nie myslelismy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Super...:) o ja już też czekam na coś satysfakcjonującego...;)
    i inny wyraz życia;)
    Pozdrowienia Moja Droga Cherry...
    SabineS

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje gratulację i życzę powodzenia w nowej pracy!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. No to oficjalnie Ci Jego zazdroszczę i trzymam kciuki za pracę ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Życie ma własne pomysły na przyszłość.
    Powodzenia w pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. No widzisz, świetnie. Bardzo się cieszę, że się udało i życzę w takim razie powodzenia. Wiara w siebie to bardzo ważna sprawa i życzę Ci, żeby tylko było lepiej i lepiej :).

    PS. Szkoda, że opieki nad Mikołajem nie można wliczyć w praktyki ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  12. świetnie, że praca, ze On taki opiekuńczy, zaradny i chętny nieść Ci pomoc :)
    inne plany... wierzę, ze to też się uda w swoim czasie :)
    ps. ależ żadnego rozdrapywania bąbla nie było. bez tego i tak moja twarz wyglądała "cudnie" ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niby sie zycie wywrocilo, ale to chyba fajnie co? Gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Powodzenia, moim marzeniem jest praca z dziećmi, ale po tych szkołach co skończyłam to raczej moge robić jako ich ochroniarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. czasem życie wywraca się do góry nogami w mgnieniu oka, weryfikując założone plany. jeszcze nie raz Cię zaskoczy i oby tylko pozytywnie:)))
    powodzenia we wszelkich przedsięwzięciach!

    OdpowiedzUsuń
  16. Też skończyłam studia pedagogiczne i kiedyś planowałam zapytać o pracę w przedszkolu, ale pewnie też nic z tego by nie było, bo nie skończyłam wczesnoszkolnej ani przedszkolnej. No cóż, tak czy inaczej - życzę powodzenia :) :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Życzę powodzenia w pracy! Ciesz się swoim szczęściem!!! Dziękuję za komentarz u mnie. pozdrawiam. baw60

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaach jakie to życie bywa przewrotne, co? :D Ale cieszę się bardzo i kciuki trzymam ogromnie mocno, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. Z tymi poradami to trochę jednak mnie przeceniłaś :P "Moje" dzieciaki są sporo starsza, bo ucze takie raczej w wieku szkolnym. Z takimi maluchami to nie wiem jak bym sobie poradziła :) Najważniejsze to chyba oczy dookoła głowy i cierpliwość. Bo chęci i zaangażowanie z tego, co widzę - są :) Powodzenia!
    ps A facet ma ogromnego plusa. Pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Żabciu, napisz do mnie na priv na Interii...dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  20. tyle mnie nie było i tyle się zmieniło :) tylko tego Twego Onego nie rozpieść za bardzo :D lepiej, zeby to On rozpieszczał Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ale super wieści;)))))) trzymam kciuki za noweą prace...a staranka....co się odwlecze to nie uciecze....czuję że i tak długo z gratulacjami nie bede czekac;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Gratuluję zdobycia nowej pracy! Życie zaskakuje i mało co można zaplanować a wszystko potrafi zmienić się w kilka dni, dobrze, że u Ciebie zmieniło się na plus :)
    A na staranie się o dwie kreski jeszcze przyjdzie czas :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Napisałam z gmaila - tytuł maila to ja, Elek1980 - żebyś nie pomyślała sobie, że to spam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. SUPER! Cieszę się, że Ci się udało z pracą w żłobku
    :)

    A dzidziuś pojawi się w najodpowiedniejszym momencie...

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  25. Oczywiście życzę powodzenia :)
    Życie potrafi zaskakiwać - niekiedy i na plus! :)
    Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
    Pozdrawiam
    Prince Of Pain
    www.angelofmysteris.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  26. Gratuluje :) życie bywa przewrotne. ale jeszcze bardziej przewrotne będzie gdy się pojawi maluch.

    OdpowiedzUsuń
  27. Gratuluje i oczywiście trzymam mocno kciuki &&&
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Właśnie też się staram o dwie kreseczki, więc doskonale Cię rozumiem! Trzymam kciuki i powodzenia w nowej pracy!!!:)

    OdpowiedzUsuń