Moje brzuszne jajeczko urosło tak, że stóp nie widze ;) I przy okazji opadło już całkiem nisko. Pani mi na przystanku powiedziała, że najpewniej to ja dwoje tam nosze...
Noce są bardzo cieżkie, boli, rwie, nie daje spac. Ale ja i tak uważam, że jest rewelacja! Że mogłoby byc gorzej... Przecież dalej sie kulam... Co prawda wyglądam jak świnka a chodze jak kaczka ale przecież zostało 3 tygodnie!
Teraz przynajmniej już nie wyglądam jak buldog ;) Otóż Marysie zawiało! Twarz w okolicach uszu sie rozrosła i strasznie bolała. Wylądowałam na izbie przyjec w szpitalu. Dostałam antybiotyk, cóż było robic...? Zapalenie uszu i ślinianek... Szybko mineło na szczescie!
Mała waży teraz około 3100, ja na plusie 8,5 kg. I choc niby nie jest źle to troszke sie zawiesiłam. Niemal całą ciąże przytyłam 4.5 kg a teraz przez ostatni miesiąc 4!!! Nie złe jaja!
16 lipca świetowaliśmy taką małą rocznice. To znaczy dwa lata temu wróciłam z Anglii. I nie to jest jakimś fenomenem, przecież nie bede teraz rok w rok świetowac tego powrotu - ale MY wtedy ze sobą zamieszkaliśmy przecież. Pamietam jak strasznie sie bałam, ile miałam wątpliwości. A wróciłam i... nie było ani dnia bym żałowała! Ani minuty...! A dwa lata później nosze pod sercem malucha o którym tak marzyłam...
Chatka odmalowana, posprzątane, poprasowne, poukładane, wszystko czeka...
Raz wpadam w panike, że to zaraz - ten PORÓD, że taki BÓL, czy dam rade... A za chwile przychodzi spokój "tyle dało rade - Ty nie dasz?!"... Wiec spokój i harmonia ;) Trzymajcie kciuki!