Otóż dzień przed wizytą u mojej lekarki - odebrałam ostatnie wyniki badań. Dostarczyła mi je moja koleżanka żłobkowa, która to z wykształcenia jest położną. Napisała wcześniej smsa, że jak zawsze wyniki są extra. Ale Marysia - Sherlock Holmes - chciała to wiedziec na pewno. Wziełam i czytam, analizuje... I... znalazłam, bo znaleźc chciałam chyba. Wirus. Cytomegalia. Koleżanka, że to nic takiego, ale wysłałam smsa do Niego, żeby sprawdził w necie za czym do domu nie wróce i sama nie bede mogła rzucic okiem. Napisał, że wszystko ok.
Tego dnia miałam po pracy spotkac sie z koleżankami - wiec teoretycznie nie miałam miec okazji sprawdzic co i jak. W planach Mojego S. było, że kiedy wróce ze spotkania - powie, że net dzis nie działa, jakaś awaria. Sam przeczytał i był przerażony!
Ale Marysia miała tego dnia okazje wyjsc pół godziny wcześniej z pracy. Chciałam sie podmalowac, przebrac. I nagle myśl... "aaa sprawdze".
"Trudno mówić o okresie trwania ciąży, w którym cytomegalia nie wywołuje skutków ubocznych stanowiących zagrożenie dla płodu. Lekarze zgadzają się jednak, że najpoważniejsze konsekwencje ma zakażenie, do którego dochodzi w pierwszym trymestrze ciąży. Płód jest wówczas jeszcze słaby, a i organizm nie może koncentrować wszystkich swoich sił na walce z chorobą, cytomegalia w tym okresie zazwyczaj prowadzi zatem do poronienia. Nawet jeśli płód uda się utrzymać wysokie jest ryzyko pojawienia się u niego wad wrodzonych, zwłaszcza tych powiązanych z ośrodkowym układem nerwowym.
W drugim i trzecim trymestrze ciąży konsekwencją zarażenia się cytomegalią przez matkę dziecka może okazać się przedwczesny poród. Ponieważ wirus cytomegalii atakuje przede wszystkim komórki niedojrzałe duże jest również ryzyko wad rozwojowych. Okazuje się przy tym, że niektóre choroby wywołane przez cytomegalowirus mogą ujawnić się już po porodzie dziecka. Wiele noworodków przychodzi na świat z zapaleniem płuc lub poważną żółtaczką, która wymaga leczenia szpitalnego, u dzieci zaatakowanych przez cytomegalowirus obserwuje się przy tym również epilepsję oraz trudności w nauce ujawniające się w późniejszym okresie jego życia."
Zaczełam buczec jakby mnie rozrywali. Od razu sms do mojej lekarki! Ona jest przeciwna czytaniu jakichkolwiek informacji w necie. Oddzwoniła momentalnie (chwała jej za to) i opiórkowała z góry na dół.
- I czego sie Pani tam naczytała?! A doczytała sie Pani, że u Pani wirus jest uśpiony i nie zagraża dziecku?!?! To tak jak z ospą, odrą, różyczką, przeszła Pani jakiś czas temu tą chorobe. Gdyby to stało sie w ciąży to i owszem - mielibyśmy sie czym martwic ale teraz nie!
Jezu, ależ odetchnełam...
Ja za to opiórkowałam Jego. Wiem, chciał dobrze, ale...
Lekarka nastepnego dnia mnie zobaczyła w poczekalni i:
- Ooo przyszła moje beksa :)
Wiec wszystko ok. Wyniki super. Matka zdrowa. Dziecko rośnie prawidłowo. 19 tydzień. Prawie 15 cm, 300 gram żywej, ruchliwej wagi. Wierci sie, skacze, przeciąga, głowe rączkami zakrywa...
- Ooo jak fika, jak sie popisuje, kombinuje tam ta Wasza DZIEWCZYNA jak może...
- A ja nic nie czuje...
- Poczuje Pani, już na dniach... Jakby Pani tam mała rybka pływała.
- A jajka to jej tam już nie wyrosną? :)
- Nie, już raczej nie wyrosną... :)
W drodze powrotnej poczułam! Może nawet czułam wcześniej ale na początku to cieżko byc pewnym. Takie bąbelkowanie, bączki, jakby prądki... Dziś (kilka dni póżniej) czuje już jak co jakis czas zasuwa kopa matce. Fajne uczucie... Dziwne troche. Zaskakujące.
I ona mi tam chyba wcale nie śpi Nygusica!!! Moja mała Wierci-Pieta :)
A oto i ONA:
to fakt, nie należy czytać w necie bo można się wielu niefajnych rzeczy doczytać....w wierci się jak wierci-pieta?
OdpowiedzUsuńTo teraz nic tylko zastanawiać się nam imieniem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piboszka tu byla. Jak odpale wieczorem kompa to litanie tu zloze.. Hihihi kopie juz ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńWitaj błyskawiczna żabko. Po raz kolejny okazuje się , że strach ma wielkie oczy. Chociaż w twoim przypadku, wcale się temu nie dziwię. Całe szczęście, że to była jedna wielka pomyłka. Opiórkowanie nie zaszkodziło :) Przecudnej urody córeczka. Pozdrawiam wiosennie.
OdpowiedzUsuńZawsze jak się człowiek naczyta tych informacji w internecie, to potem struty chodzi. Chyba faktycznie lepiej nie czytać i się nie pogrążać.
OdpowiedzUsuńCóreczka będzie - ale super :D :D
no jestem :)
OdpowiedzUsuńdzis ze spiętym brzuchem.
ledwo chodzę, tak mnie bolą żebra i mięśnie wszelkie i przepona.
Jeszcze do niedawna mogłam spokojnie poleżeć nawet na plecach teraz to już bym sie udusiła.
Pamietam ten cudny czas 19 tydzień... pierwsze ruchy i kopniaczki, coraz intensywniejsze. Adi skakał z radości jak pierwszy raz wyczuł :) a stało sie to nie długo po mnie.
teraz u mnie gołym okiem widać, jak brzuch się rusza.
ech...
u mnie 30 tydzień, jeszcze 8. jak se tak człowiek liczy na tygodnie to czas leci jak z bicza strzelił.
ale jest mi już ciężko... staram się o tym nie myśleć, ale wieczorami i nocą ledwo żywa jestem. perspektywa jeszcze 8 tyg to masakra, nie spodziewałam się, ze sie do tego przyznam.
ale.. do narzekająych nie należę, wiec jakoś trzeba se radzić, nie?
ja w przeciwieństwie do Ciebie podchodzę ze spokojem do wszelakich medycznych nowinek i informacji jakie można znaleźć w necie. Czytam to fakt, ale nie panikuję i jestem raczej racjonalna w tym względzie.
A wiesz co, jakos tak ufam zawsze, ze wszystko bedzie dobrze, skoro Bog nas obdarzyl kolejnym dzieciakiem to chyba nie po to, by mnie stres zezarl z powodu jakis glupich badan! Tez mi wyszla np toksoplazmoza, czytac poczytalam ale co z tego? W necie sianie paniki i straszenie to na porzadku dziennym. Najczeaciej odnosze sie do wikipedii, tam jest krotko, rzeczowo i na temat i nie ma sensu, zebym sie w co innego zaglebiala.
OdpowiedzUsuńSama wiesz jak na ludzkim strachu lekarze potrafia zagrac, wpadliscie w lapy tej babki co test zalecila i co? I guzik. Do wszystkiego trzeba podchodzic z dystansem i spokojem a przede wszystkim z ufnoscia. Ja moje dziecko oddalam Bogu juz na samym poczatku ciazy, co by sie nie dzialo wszystko przyjme.
A odpowiadajac na Twoje pytanie... Mysle, ze nie jestem panikara po prostu, wiadomo, w pierwszej ciazy inaczej sie przez wszystko przechodzi niz w kolejnych ale nie pamietam, zebym wpadla kiedys w panike.
Takze wiesz... Spokoj, harmonia... Hahahahaha to sie latwo gada ale musisz se jakos poradzic z tym stresem bo szkodliwy jest dla Maluszka.
Ja za kazdym razem juz na koncowce ciazy nie moglam doczekac sie rozwiazania, zeby juz miec tego dzidziusia, ze tak brzydko powoem, poza moim organizmem, bo jak sie urodzi to bedzie juz se musial dawac rade sam, juz nie bedzie ode mnie zalezny. Ech... Dasz rade. Mysle, ze jak Malucj bedzie juz na swiecie to odezwa sie w Tobie racjonalne kobiece instynkty, a ten macierzynski wezmie gore i wtedy zobaczysz, ze nawet durny internet nie zachwieje Twoja pewnoscia siebie.
Bedziesz w stanie za to dziecko oczy wydrapac, gwarantuje Ci, i nie raz sie przekonasz, ze mozna miec niewyparzony jezyk! Hahahahahahahahaha
To sem bylam ja, Piboszka ;).
Gratulacje! To może jeszcze piłkarką zostanie ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Nie ma większego szczęścia!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ćwiczenia to można ćwiczyć jeśli kobieta dobrze się czuje, ale z umiarem. Ja na mięśnie brzucha nie ćwiczę jeszcze poczekam ze 2 tygodnie. Już miesiąc od porodu minął więc czas najwyższy na tyłeczek i mięśnie kręgosłupa poćwiczyć, bo czuję że się garbię od tego noszenia, przytulania i karmienia piersią. Pozdrawiam! Ciesz się tą ciążą, bo to są piękne chwile (no może pod koniec jest gorzej ;))
sklerozja
Też jestem przeciwna poszukiwaniu informacji w necie, zwłaszcza tych dotyczących zdrowia. Ciesz się, że dzidzi nic nie zagraża, rośnie jak na drożdżach i podobna do mamy;)
OdpowiedzUsuńfajowy dzidziuś
OdpowiedzUsuńSłodka :)
OdpowiedzUsuńJa mam cytomegalie i toksoplazmoze niby uśpione ale przy każdej ciąży sprawdzają wyniki, to przez nie straciłam poprzednie ciążę bo były aktywne...
Haha, wiem, nie powinnam się śmiać, bo to Twoje chwile grozy były, ale ja jestem taka sama... jak się naczytam, to mi różne dziwne choroby się czepiają. Miałam toksoplazmozę uśpioną. A cukrzycę ciążową i wysokie ciśnienie już "normalnie" i co, żyjemy we dwójkę z dzieckiem i dobrze się mamy:) Tylko spokój może Cię uratować:) Ściskam i gładzę po brzuszku
OdpowiedzUsuńJa to się wzruszam jak czytam o ruchach dzieciątka... Prawie się poryczałam a jestem u Ciebie drugi raz... Zostawiłaś mi komentarz na interii ale aktualnie piszę tutaj http://kolejnypoczatek.blogspot.com/ także zapraszam serdecznie :)) I dodaję Cię do odwiedzanych. Pamiętam pierwsze ruchy Krzysia... Coś niesamowitego... Coś nie do opisania... Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńciesze się, że Ty i maleństwo czujecie się dobrze i że żadne straszne informacje, które wynalazłaś w necie nie maja przełożenia na życie. najadłaś się strachu i nerwów niepotrzebnie. zatem takie zabawy w Sherlocka Holmesa proszę sobie odpuścić :))
OdpowiedzUsuńDobrze, że wszystko w porządku a Ty nie panikuj tak kobieto i neta stanowczo sobie odpuść ;)
OdpowiedzUsuńFakt, w takich sprawach lepiej do lekarza/lekarki, a nie samemu się nakręcać czytając często bzdury na necie. Dobrze, że wszytko skończyło się pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńInternet - źródło wszelkiego zła ;) Na szczęście masz mądrą panią doktor :)
OdpowiedzUsuńImię zapożyczyć? Nie zgadzam się w żadnym przypadku. Częścią jego uroku jest fakt, że jest oryginalne (co dla większości ludzi pewnie znaczy dziwne, ale mi się podoba). Nie chcę, żeby było jak z Julkami, Lenkami, Majkami, Kubusiami i Filipkami... Co drugie dziecko się tak nazywa i potem kłopot. Ja wiem po sobie, jak bardzo nie lubię, kiedy w okolicy znajdzie się druga z moim imieniem. W dzieciństwie byłam jedyna w okolicy (nie licząc psów) i wcale nie miałam nic przeciwko. Zatem... Żadnego zapożyczania ;) No, skoro to już mamy ustalone... Imię to Abigail, czyli Abi po prostu :)
ja też się kiedyś przeraziłam, jak mi "wujek google" wypluł odp na moje zapytanie. Całe szczęście , że poszłam do lekarza....
OdpowiedzUsuńLekarz google niekoniecznie zawsze ma rację...
OdpowiedzUsuńCzasem się myli dlatego lepiej jest jednak zapytać kogoś doświadczonego jak lekarz ;) Najważniejsze, że wszystko jest w porządku.
Pozdrawiam
Prince Of Pain
www.angelofmysteris.blog.onet.pl
Ale przeżyłaś... Współczuję! Ja tez starałam się nie grzebać w necie przez całą ciąże... i dopiero na koniec mi odbiło i zaczęłam czytać o masażu szyjki macicy, jak to podobno strasznie boli, ze gorzej niż poród i w ogóle, a prawie nic nie poczułam ;)))
OdpowiedzUsuńjedynie historyjki, które czytałam to poród na wesoło - wklejam dla ciebie link:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,585,51401962,51401962,porod_na_wesolo_.html
Zdaje się, że nawet dopisałam tam kiedyś swoją historyjkę ;) Osobiście daję Ci pozwolenie na czytanie tego tematu i żadnego innego!