Dziś przychodze do Was z małą-wielką prośbą. Małą bo tak niewiele trzeba zrobic, wielką - bo TO bardzo wiele znaczy dla Gosi, o której mowa... A mianowicie, jeśli nie macie pomysłu na co/kogo rozliczyc swój 1 % podatku - to ja przedstawiam Wam Gosie. Studiowałam z Nią na Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Gosia choruje na przewlekłą, nieuleczalną chorobe jaką jest mukowiscydoza. Każdy grosz sie przyda... W imieniu swoim i Gośki bardzo dziekuje...
Niesamowite jest dla mnie to jak lekko mi było wrócic do kraju. Dwa lata spedziłam w Anglii. Myślałam, że bedzie mi choc przez chwile dziwnie, inaczej, obco. Że trzeba bedzie przestawic sie na inne - jakby nie patrzec - życie. A ja wróciłam i od pierwszego dnia czułam sie jakbym nie wyjeżdżała. Pamietam o ludziach w Anglii, mam z nimi kontakt, ale to zostało gdzieś za mną... Jakby tamto życie nie istniało. Kilka dni temu zaczepiła mnie koleżanka z którą pracowałam w Anglii. Powiedziała, iż doszły ją plotki jakobym wracała do nich. Oczywiście zdementowałam. Ja: Nie wracam, dobrze mi tu... Ona: Bez pracy Ci dobrze? Troche mi sie smutno zrobiło. Przykro jakoś... Jakby chciała mnie sprowadzic na ziemie... Pewnie tak sobie myślą: "no i z czego Ona sie tak cieszy, wróciła, pracy "normalnej" nie ma, błąd popełniła". Ale ja tak nie myśle! Całe te dwa lata to była jedna wielka walka z samotnością! Do tego cieżka, fizyczna praca! Za czym tu tesknic? Za dobrymi pieniedzmi? One nie są wszystkim! Najważniejsze, że mam sie wieczorem do kogo przytulic. Że mam z kim dzielic smutki i radości. Że wreszcie jestem "czyjaś" :) Czuje, że tworzymy niepełną (jeszcze) ale rodzine.. Wieczorami czasem leże, słysze jak mi Ktoś chrapie za uchem :) , i przypominam sobie samotne noce w Anglii, jak teskniłam, czasem wyłam w poduszke i nikogo nie było. Wtedy wtulam sie w Jego plecy - mimo, że mi gorąco, czasem nie wygodnie - ale tak strasznie sie ciesze, że jest obok mnie... I te pieniądze nic nie znaczą, jakoś RAZEM sobie poradzimy...
Wiem, że nie jest gotowy a w każdym razie mógłby jeszcze poczekac. Sam powiedział, że pewnie dopóki nie stanie przed faktem dokonanym, zawsze bedzie ze strachu sie wykrecał. Te 4 lata różnicy miedzy Nami (jest młodszy) są ogromnie ważne. Gdyby nie wyniki badań i mój wiek - mogłabym jeszcze poczekac. Dla Niego, mimo, że tak strasznie tego pragne. Mogłabym poczekac, bo go kocham! Tylko, że nie moge... I On to chyba zrozumiał. W Sylwestra o północy: On: Chce żeby Twoje marzenia sie spełniły... Ja: Twoje również... (Nie chce w tym wszystkim zapomniec o nim. Chce by był szcześliwy). On: Ty jesteś moim marzeniem... i mam nadzieje, że za rok w Sylwestra nie bedziesz mogła pic alkoholu... Boże, jak wiele te słowa dla mnie znaczą, to nie macie pojecia! A teraz i tak czas i los pokaże czy marzenia sie spełniają... Bo sytuacja nie jest kolorowa. Ja pilnuje Mikołaja, na czarno. On dobrze zarabia, ale ponieważ kończy studia zatrudnili go na umowe zlecenie. Kiedy w czerwcu sie obroni kto wie czy go zostawią. Mogą nie miec etatu... Wiec wszystko sie może jeszcze spaprac. Aż boje sie myślec. Wiec myśle - dobrze bedzie! Wszystko sie ułoży... i już za kilka miesiecy zobacze dwie wymarzone kreseczki... :)
Kobieta zmienną jest! A wiec czas na zmiany! ;) Interia totalnie o mnie nie dbała, wiec i ja juz nie dbam o nią... Bedzie tu troche inaczej... bo coraz mniej czasu i chyba ostatnio checi też. A wiec witam - odradzam sie jako Wierci Pieta :) Już nie MarryCherry, już nie Żabka... Nadaje sobie nowe "imie" ;) Przed Nami nowy rok, 12 nowych miesiecy szans, sukcesów, porażek, radości i zadumania... Niech trwa! Nowy rok, oby inny, lepszy, taki w którym spełniają sie MARZENIA. Choc nie bedzie łatwo, już to wiem, wyniki badań nie pozostawiają złudzeń, a i życie pisze różne scenariusze... Ale jestem dobrej myśli, ten rok ma byc dobry, niezwykły!!! Powtarzam jak mantre. I spełni sie! I dla Was niech bedzie dobry...! PS. Dziś rocznica, 8 lat mojego blogowania... Wow, szmat czasu...